Wszędzie gdzie nie pójdę na imprezę widzę jebaną szarą masę studenciaków w KOSZULACH.
Skurwysyny, nie wiem czy w klubie na 200 studenciaków znajdzie się chociaż 10, którzy nie są ubrani w jakąś koszule.
czarna, biała, kolorowa, w paski, z długimi rękawami, z krótkimi, z bazaru czy z Zary - wszystko jeden chuj. Ma być KOSZULA.
KOSZULA = WYGRYW.
No ja pierdole. Oczywiście do ww koszuli trzeba być SZCZUPŁYM. Gdzie tam koks w koszuli - taki to nie ma brania. Ma być minimum -10 kg w stosunku do wzrostu bo inaczej dupeczki cie zleją.
Co za zjebana moda. Przyjdzie takie bydło, zbita masa wyglądająca TAK SAMO i drą ryje.
"hej hej nananana hej hej hej" wywijając tymi przeszczepami w górze, a dupeczki mają mokro na ten widok. Co się kurwa dzieje z tym światem. Ja pierdole, stoję sobie pod barem i widzę dobrze dotyranego kolesia, który coś tam próbował podziałać z dupeczką. Niby potańczyli, ale ona jakoś niechętnie potem z nim gadała i s*******ila gdzieś. Za 5 minut widzę, że się z kimś ślimaczy - z kim? Już wiadomo. Aż ślina im pociekła po tej zjebanej koszuli, ja jebie.
Konkluzje są proste - koksy mogą iść na ryby. Chcesz ruchać dupeczki, załóż KOSZULE , schudnij parę kg i drzyj ryja hej hej nana hej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz