Apoloniusz Tajner

najwieksza beka jest z apoloniusza tajnera xD gość dostał fuchę po znajomości po pijaku od znajomego szwagra (to jest akurat fakt autentyczny) a z racji że nic nie umiał no to yyyy będziesz trenerem reprezentacji polski w skoki narciarskie xD chuj że to przed małyszem znało w ogóle 14 osób w polsce xD łatwa fucha i nikt ci nic nie wypomni bo nikt się nie zna xD


fart i pech życia to pojawienie się adama małysza xD nagle kurwa z pizdy wygrał zawody i zrobił się problem xD po pierwszym zwycięstwie tak zachlali że na następnych zawodach to apoloniusz tajner dopiero uczył się machać tą chorągiewką i że niby odczytuje coś z tego monitora i analizuje najlepszy moment na skok xD potem właściwie jak on może trenować jak on ani razu nie skoczył i podobno nawet na nartach jeździć nie umie xD "adam, proszę, rób to co zawsze" xD no rozpierdala mnie kariera tego typa, teraz poważny członek rady skoczków polskich narciarskich, prezes zarządu xD jebany się wstrzelił bardziej niż adam

Pasta o wypowiedzeniu i januszexie

Eh, muszę to zrobić. Ten januszex mnie dobija. Obiecują podwyżkę od 5 lat i nic. Przychodzę dzisiaj z wypowiedzeniem umowy. Zobaczymy co szef na to powie. Jestem aktualnie jedyną osobą na dziale która bez niczyjej pomocy da sobie radę, bo reszta to nowe osoby. Miałem je uczyć, ale wali mnie to. Obieram od razu cały mój urlop i wypadam z tego gówna zwanym firmą. Po 16 opiszę wam co i jak.

Hannahala

 wyobrażam sobie mój związek z Hannahalą, ja bym wracal z tyrki rozpierdoliłbym się przed kompałką, w tym momencie wjeżdża obiad na stół taki 10/10 z własnego wyrobu kompocikiem, kubek własnoręcznie wytoczony na kole gliniarskim i pomalowany, w nim własnej roboty kompot ze śliwek wedle prastarej receptury babci hannahali, która robiła go jak jej dziadek wracał z polowania na niedźwiedzie w puszczy kampinoskiej jako ułan na koniu z szablą. Wtedy ja zaczynam wpierdalać obiad i pytam z grzeczności "jak minął dzień?" Hannahala zaczyna opowiadać, że rano pobiegała 20km, zrobiła sobie paznokcie, ugotowała czterdzieści słoików konfitur, potem siadła do kompa, zobaczyła jak własnoręcznie zbudować pojemnik na domowy kompost żeby z niego pozyskiwać energię, poszła do drewutni po deski, zamówiła z aliekspres części elektroniczne i oto ptrosze mogę dzięki temu taniej umyć sobie dupe, dzięki hannahala. Skończywszy jeść idę do łazienki na umycie rąk i sranie. Srając pod nogami mam własnoręcznie wydziergany przez hanahale dywanik żeby mi było ciepło w stupki, na nim wyhaftowane "oppaj kochanie, miej dobre sranie", dzięki hanahala. myję ręce własnoręcznie zrobionym mydłem ze smalcu zabitych własnoręcznie przez hanahale świń i wychodzę z łazienki z zamiarem poopierdalania się trochę przy wykopie. Kiedy siadam do kompa hanahala podsuwa mi pod nos własnego wypieku ciasteczka cynamonowe z narysowanymi lukrem serduszkami i cycuszkami i opowiada, co się działo przez cały dzień na wykopie, kiedy mnie nie było. Dzięki hanahala, to naprawdę znakomite memy bednarz zapostował. Po dziesięciu minutach hanahala mówi, żebyśmy się przestali lenić i zrobili coś pożytecznego. Za jej namową idziemy do lasu i budujemy mrowisko dla mrówek, które jeszcze go nie mają, żeby im pomów. Pomagamy jeszcze dwóm jeżom wrócić do lasku bielańskiego i wracamy do domu. Na tę część dnia czekałem, czas na miłość z hanahalą. Własnoręcznie wyrzeźbiony cockring i analne kulki z własnoręcznie zebranych kasztanów tylko wzbogacają doznania. Zasypiam szczęśliwy i spełniony, gotowy na kolejny dzień z hanahalą.

Oskar Deweloperski

 I znów doczołgaliśmy się do soboty, moi Państwo...

Znaczy My, ludzie z tagu przegryw... Po pięciu dniach harówki u Janusza za 3000 zł (tudzież po 5 dniach szkoły/ uczelni), nastał ten dzień... Dzień w którym wreszcie możesz przesiedzieć cały dzień w piwnicy. Będziesz od rana do nocy grał w gry video, robiąc przerwy na toaletę, jedzenie oraz oczywiście na uprawianie samogwałtu... Jesteś zadowolony, że nie będziesz musiał widzieć żadnej innej istoty ludzkiej która zakłóciłaby Twoje introwertyczne rytuały...
Ale... nie dla Wszystkich, ten szczególny dzień będzie wyglądał tak przegranie!
21-letni Oskar Klaudiusz Deweloperski, właśnie budzi się po piątkowej imprezie... Nie wie gdzie jest... Nie wie też co to za dziewczyna śpi wtulona w niego... Próbuje więc przypomnieć sobie wczorajszą noc...
-"hmmm, a już tak pamiętam!" Pomyślał zadowolony...
W piątkową noc, był w jednym z Warszawskich klubów, gdzie poznał 19 letnią Weronikę. Ta zaprosiła go do siebie do akademika, w sobie tylko znanym celu...
"Achh, te suki nigdy nie odpuszczą... Ja to kiedyś syfa się nabawię!" Pomyślał z rozgoryczeniem wstając z łóżka i oglądając 7 zużytych prezerwatyw leżących na szafce nocnej...
-"Ależ to sucz nienasycona była...Trzeba się zwijać na chatę, zanim się obudzi..."
-"Oskarku, kochany... już nie śpisz, hehe?" Spytała Weronika, leniwie otwierając oczy
-"O fuck...Obudziła się... A w sumie... To nawet lepiej! Zrobię ostatni raz z niej użytek!" Pomyślał Oskar...
-Łoł, ale Ty masz kaloryferek... Lubie takie ciał..." Weronika nie dokończyła zdania, gdyż Oskar bez zapowiedzi umieścił swojego bydlaka w jej ustach...
-"błebłebłebłe!" Rozległo się w pokoju. Dziewczyna udawała, że się broni, lecz kręciło ją to, że Oskar sprowadza ją do roli worka na nasienie.
Facefuck w wykonaniu tego króla życia, dawał Weronice jasne sygnały, gdzie jest jej miejsce. Siarczyste plaski w policzek przypominały jej, o niskiej wartości którą stanowi dla Oskara...
Po niedługim czasie, ta niewinna szara myszka przyjęła w gardło gorącego cumshota z oskarowej dwudziestki trójki.
-Ohhhh! Dobra Werka, dzięki za wszystko. Ja muszę spadać."
-"mhhhh Oski...Już lecisz... Poczekaj... hehe" Powiedziała Weronika z niedowierzaniem...
-"Dobra Werka, złapiemy się na messangerze, Pa!"
-"Ale czekaj... Nie dałeś mi swoich social mediów, hehe... Nie wiem nawet jak masz na nazwi..."
Oskar trzasnął drzwiami akademika i polazł do siebie, kompletnie ignorując prośby dziewczyny, o podtrzymanie kontaktu.
"Każda z tych suk, to samo... Daj kontakt, daj kontakt, daj kontakt... Co za irytujące suki!"
Po dotarciu na strzeżone osiedle deweloperskie, gdy już dojechał windą do swojego mieszkania (kupionego przez ojca - właściciela firmy deweloperskiej), wziął zimny prysznic.
"-Kurwaa... Forma zmalała! Musze skończyć z tymi melanżami bo już wyglądam jak gówno!" Oskar z zaniepokojeniem stwierdził, że z ośmiopaka zrobił się sześciopak... A biceps, z 46 cm, zrobił się 44,5 cm... Następnie zjadł swoją dietę pudełkową przygotowaną przez katering dietetyczny, i usiadł na kanapie.
-"Cóż by tu porobić dzisiejszego dnia..."
Wtem, zadzwonił telefon. Okazało się, że to jego stary znajomy, 22 letni Maurycy. Zaprosił on Oskara oraz ich trzeciego znajomego, 21 letniego Fabiana na wieczorną imprezę do The View... Najdroższego oraz najekskluzywniejszego klubu w całej Warszawie!
Troje mężczyzn stwierdziło, że z racji pierwszej soboty tygodnia należy pokazać Warszawiankom, gdzie jest ich miejsce!
Wraz z nadejściem wieczoru. Oskar zacznie się szykować do klubu.
"Kurwaaa, ostatnie czyste spodnie! Strasznie ciężko dostać w Gucci, mój rozmiar!" Powie na głos, stwierdzając tym samym, iż ten włoski producent, nie dostosowuje swojej rozmiarówki do 197 centymetrowych nadludzi!
Po dotarciu do "jaskini rozkoszy" Sobotni wieczór rozpocznie się tak jak zwykle... Wszystkie dziewczyny będą bacznie obserwować naszą trójkę herosów.
-"Hehe, Oliwka! Sandra! Patrzcie jakie ma ładne oczy ten w białym t-shircie!" Powie 18 letnia Nikola do swoich dwóch koleżanek. Będzie miała na myśli oczywiście, oczy łowcy Oskara...
Tej nocy, oprócz trójki naszych młodych bogów, trzej inni mężczyźni postanowią spróbować swojego szczęścia w znalezieniu drugiej połówki... Trzej 22-latkowie... Leszek, Waldek oraz Mirek.
-"No paa...panooowie... Czas i...iść na pa...paaarkiet! Pa...Panie cze...czekaaają tylko na taa...takich kawalerów ja..jak myy!" Wyjąka przez mocno cofniętą szczękę Waldek...
-"Tak! Masz rację! Dzisiaj jest nasza noc! Dzisiaj poznamy jakieś wartościowe dziewczyny!" Odpowiedział 163 centymetrowy Mirek z mocno wyłupiastymi oczami ofiary.
-"Wystarczy być pewnymi siebie, oraz nie pokazywać zbytnio intencji! Kobiety lubią jak im się daje sprzeczne sygnały!" Dopowie Leszek, którego zakola są tak duże, że zaczęły już łączyć się ze sobą powoli tworząc "wyspę" na jego głowie...
-"Kaa...Każdy z nas ma ciee...ciekawe za...zainteresowania, oraz stu...studiuję przyszłościowy kie...kierunek! Dziewczyny na po...poziomie na pewno za....zainteresują się taaa....taa...takimi wa...wartościowymi mę..mę...mężczyznami jak my!" Dokończy z pozytywnym akcentem jąkający się okularnik Waldek z cofniętą szczęką...
-"Witam Panie!" Powiedział Mirek do Oliwii oraz jej koleżanek.
Młode damy, spojrzały się w stronę trzech podludzi, wzrokiem wyrażającym jednocześnie pogardę oraz obrzydzenie...
-"Cześć..." Powiedziała od niechcenia Sandra
-"Jak się bawicie?"
-"Wiesz co... Jesteście nie w naszym typie..."
-"Hah! Myślicie, że już chcemy Was poderwać? Nie tak prędko! Chcemy na razie pogadać. Z nami nie pójdzie wam tak ła..."
-"Widzę, że nie rozumiecie po Polsku, więc...SPIE%DALAJCIE!!!" wycedziła przez zęby Nikola, wyraźnie poddenerwowana...
-"Ok, ok... Taa...Takie jesteście nie...niemiłe, to i...idziemy!" Odpowiedział Waldek jąkała.
Trzej młodzieńcy odeszli zawiedzeni, zastanawiając się czemu ich tańce godowe spaliły na panewce...
-"Nie rozumiem... Zawsze jest to samo! Za mało pozytywnej energii!" Powiedział Mirek do swoich kompanów...
-"Właśnie nie... Energia była dobra! Nie utrzymywałeś kontaktu wzrokowego! Wyszedłeś na niepewnego siebie!" Dorzucił od siebie Leszek
-"Ja... ja Wam mó...mówie! To...to wszytko wi...wina, ubrań! Mó...mówiłem, żebyście się u...ubrali jakoś tak ba...bardziej młodzieżowo... Taki styl ba...ba...badboya! Dzie...Dziewczyny lubią złych chło...chłopców!" Stwierdził Waldek.
W tym samym czasie nasza trójka Herosów, będzie obracać coraz to nowe dziewczyny...
Wreszcie podbili do Oliwii, Nikoli oraz Sandry...
-"Sooo, est cipcie?" Powie mocno pijany 194 centymetrowy Fabian
-Łoł! No nareszcie podeszliście!" Rozpromieni się 18 letnia Sandra...
-"Dawaj świnka pie%dolniem w densa" Zaproponował Maurycy, ze szczęką tak kanciastą, że można byłoby ostrzyć na niej miecz...
-"Ochh... Ty to lubisz się droczyć z dziewczyną" Odpowie wyraźnie zadowolona Nikola...
Dalsza część wieczoru minie naszym wygrywom tak jak co sobotę... Wrócą z trzema zdobyczami na strzeżone osiedle deweloperskie, by dokonać aktu kopulacji. Po kilku upojnych godzinach, gdy krocza osiemnastolatek nie będą już nadawały się do użytku, zostaną one usunięte z siedziby Oskara.
Tak bawi się młodzież, która dostała od losu kod genetyczny wysokiej jakości! Ty nigdy tego nie zaznałeś, i nie zaznasz!

Pasta o Big4

Dzisiaj moi starzy wezwali do domju brata, który robi "kariere" w big4. Brateł przyjechał swoim SUVem Volvo i wlazł do domu. W domu siedzieli starzy, siostra, jej Seba i ich guwniak. Siostra płacz no i brat pyta po chuj go w tygodniu ściągają do domu. Stary Janusz zaczyna opowieść, żę młody guwniak jest prawie ślepy i trzeba operacje a NFZ nie pokryje w terminie i za oko trzeba 16,5k CBL zapłacić xD

Stary mówi Piotrkowi, że ma na jedno oko a na drugie Piter musiałby dać xD
Brat na to

nie mam
Stary jak to nie masz, przecież spłaciłeś auto w czerwcu więc musisz mieć. Siostra i jej Seba patrzyli na brata, jak na największego zbrodniarza. A on na to
Zamówiłem komputer i nie mam.
Na co stary z ryjem, że jaki komputer, przecież ma służbowy
Laptopa do gier kupiłem
Stary na to, że no ale ile taki laptok, ze trzy, cztery tysiące, na co Piter mu mówi, że prawie siedemnaście, bo custom od Alienware xD Stary rozjebał szklankę z napojem o ścianę i wydzierał się, że mój brat jest pojebany i że go zawiódł bo niby dorosły na odpowiedzialnym stanowisku a komputery to grania kupuje. Stary jeszcze pytał, czy może ze złota ten komputer, że taki drogi xD
Brat tylko stwierdził, że to nie jego sprawa, że guwniak ma problemy zdrowotne i nie zamierza mu fundować wzroku, bo to i tak zła inwestycja, patrząc na jego rodziców, bo moja siostra zarabia 1,5k netto a jej Seba bez szkoły 2 netto w fabryce i za chuj mu nie spłacą a on nie zamierza jako antynatalista fundować guwniakowi oka XD

Stary kazał mu spierdalać i powiedział, że w święta może się nie pokazywać, na co Piotrek stwierdził, że w święta i tak siedzi w biurze, bo do stycznia fuzje przygotowują xD

Jajebie mój brat to chłod niczym Clint Eastwood i dobrze tak mojej głupiej siostrze, bo puściła się z patusem biedakiem i teraz guwnogeny przeszły na jej małego Natana xD

ja sam się nie odzywałem, bo jestem nierobem na utrzymaniu starych i nie chciałem podpaść

Pasta o kolejce w mięsnym

 Stoję w kolejce, przede mną jakaś para, przed nimi jakaś laska, wcześniej wężyk starych bab. Laska się obraca i zauważa ją ta z pary. I się zaczyna.


- Ewa!?
- Klaudia?! O jaaa, Zajebiście się tak spotkać. W mięsnym, hihihi
- Zajebiście! Dawno się nie widziałyśmy. Kiedy ostatnio? U Marcina na melanżu? Naprawdę zajebiście hihihi.
- U Maćka i Magdy się widziałyśmy chyba
- Nie byłam wtedy, nad morzem byłam, z Moniką pojechaliśmy do Marty i jej tego nowego ich odwiedzić
- No ale i tak zajebiście no.
- No. Zajebiście wyglądasz! Byłaś u fryzjera? Zajebiście!
- No byłam, dzięki, dzięki. Wiem, zajebiście. Hi hi.
Gość z pary milczy. Stoi. Lampi się w kiełbasy. Chyba je liczy. Medytuje w mięsnym.
- Byłam u fryzjera i wyobraź sobie, że jak wracałam autem, to mi wszyscy kierowcy migali światłami. Masakra, mówię ci. Dobry stylista to podstawa.

Nie dowierzam. Zerkam do kolesia od kiełbas. On też chyba nie dowierza. Odpłynął do odległej mięsnej krainy, wzrok wbity gdzieś w ostatni rząd z polędwicami. I nie odrywając wzroku od wędlin, robotycznym głosem mówi:
- A światła miałaś włączone?
- Co?
- Czy miałaś światła mijania włączone w samochodzie?
- Hihihi nie wiem, od fryzjera wracałam. Skąd Ty go wytrzasnęłaś Klaudia? Hihihi.

Wtedy spotkałem wzrok kolesia. Pustka. Zabrała mu duszę. Odwrócił się w ciszy, znowu do kiełbas. Szkoda człowieka.

Pasta o przedszkolu Waffen SS

 Mam nadzieję że większość anonków zna troche historie i słyszała że w Polsce nie było Waffen SS podczas drugiej wojny światowej.

To kurwa nie prawda xDD
Mame pracuje jako kucharka w przedszkolu, ja typowa spierdolina po technikum nie umiałem sobie sam znaleźć pracy, błąkałem się po firmach ale z racji mojego spierdolenia
nikt nie chciał mnie w pracy, wylatywałem po max miesiącu.
Tak więc zrezygnowany dostałem propozycję: praca w przedszkolu.
Nie powiem żeby było źle, pilnowałem dzieciaków, siedziałem przy wyjściu i na boisku. W przedszkolu pracowały same dziewczyny 9/10, z racji tego iż miały swoje sprawy zostawiały mi po kilka grup razem i siedziałem z gówniakami w klasie.
Nie było źle? Może do momentu w którym dostałem gówniaków pod opiekę, śmiali się ze mnie, tylko jeden taki Miłosz siedział zamyślony i patrzył się na mnie smutnym wzrokiem, jakby mi współczuł, wzrok miał orli niczym wielk mistrz 14 i wydawał się za mądry jak na swój podwiek.
Raz próbowałem się zbuntować, nawet poskarżyłem się mamie ale powiedziała że tak ładnie opiekuje się tymi dziećmi i w ogóle karynom byłoby smutno gdybym podpierdolił je do dyrektorki.
Miałem jednego kolegę, Ryśka. Rysiek wieczny bezrobotny skręcał długopisy i platał jakieś smycze, czasami mi pomagałem skręcić pare długopisów, podczas jednego z takich posiedzeń podczas picia niesamowite trunku zwanego winem siarkowym wpadłem na TEN pomysł.
Następnego dnia byłem już w przedszkolu, około godziny 15:00 karyny zostawiły mi grupę około 30 gówniaków, wcześniej wydrukowałem sobie flagę III Rzeszy i wypożyczyłem mundur SS-Mana od jakieś grupy rekonstrukcyjnej, oprócz tego zrobiłem kartonową tabliczkę w kształcie półksiężyca, no kurwa po prostu imitację napisu z bramy obozu w Auschwitz Birkenau.
Zamieniłem polskie godło na oprawioną w ramkę kartkę z flagą III Rzeszy z majestatyczną swastyką, zdjąłem krzyż z nad drzwi i powiesiłem tabliczkę z napisem ''Arbeit Macht Frei''
Krzyknąłem na gówniaków, o dziwo poskutkowało, zaraz potem uśmiechnąłem się do nich i powiedziałem że poprawdzę zajęcia, że będą skręcać długopisy.
Gówniaki ucieszone, rozdałem im w chuj kartonów z częściami które wcześniej załatwiłem u jakieś firmy sprzedającej długopisy, Januszowi skoczył gul i pytał czy nie robie go w chuja, ale jakoś to poszło.
No i skończył się pierwszy dzień, około godziny 17:00 zdjąłem Arbajt macht fraj, flage III Rzeszy i powiedziałem gówniakom że to koniec na dziś.
Nie pamiętam dokładnie ile mi skręcili, ale Janusz był wielce zdziwiony, zainkasowałem wtedy około 2300zł i to kurwa za 2 godziny skręcania długopisów przez gówniaków!
Mój prywatny obóz pracy przynosił nie małe dochody, od jakiegoś czasu taka Grażyna przedszkolanka zaczęła mi podrzucać swoją grupę 4-latków, pomimo swojego wieku byli bardzo produktywni, co przekładało się na obroty.
Oprócz tego plotli mi bransoletki, smycze do kluczy i inne takie pierdołki, w szczytowym okresie mój przedszkolny obóz pracy przynosił około 3400zł za sesję.
Do tego dochodziła pensja z przedszkola, 1450zł, żyłem kurwa jak król a w rzeczywistości gówno robiłem, siedziałem z nogami na biurku. Myślałem czy nie kupić moim podopiecznym pasiastych piżam, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu.
Po jakimś czasie dyscyplina zaczęła się rozluźniać, na koncie miałem już odłożone dobre 25 tys. złotych z tych gówniaków, ale wybuchały bunty.
Jakaś gówniara płakała że nie chce skręcać, to wysyłałem ją na rytmike razem z zerówką, kolejny gnój zrobił tak samo i mój obóz stanął przed widmem niżu demograficznego, nie mogłem na to pozwolić.
Tutaj wkracza Miłosz, podszedł do mnie i popatrzył na mnie swoimi smutnymi oczami, wskazał na trzech dużych chłopaków którzy bili po głowie inne dzieci.
Postanowiłem kupić szare kurtki i spodnie, ubrałem w mnie Miłosza wraz z moimi nowo zrekrutowanymi SS-manami, ogarnąłem przepaski na ramię z swastykami oraz kupiłem im pałki teleskopowe, powiedziałem że jeżeli wydadzą mnie z tym niecnym procederem, to będę u nich w domu aby zamienić ich przysznic w dozownik cyklonu B.
I tak mijały kolejne tygodnie, ss-mani dostawali za swoja pracę słodycze, przyprowadzili też więcej dzieci, czułem się jak nadczłowiek administrując wielkim obozem pracy który przynosił mi po utworzeniu polskiego Waffen-SS około 5000zł dochodu!
Z Januszem zdążyłem się zaprzyjaźnić, ten debil uwierzył że sam skręcam te długopisy i zapraszał mnie czasem na grilla, na grę w karty. Moje życie nabrało kolorów, żyłem pełnią życia, miałem na wszystko.
Niestety syjonistyczna część przedszkolaków postanowiła obalić moje rządzy, gówniarze zakwestionowali moją pozycje jako fuhrera pytając czy mogą poukładać klocki zamiast skręcać długopisy - wydałem odpowiednie dyspozycje mojej straży która założyła im gacie na głowę.
Próbowali jeszcze parę razy, z miernym skutkiem.
Miałem swój obóz, swoich więźniów i swój oddział penitencjarny, aczkolwiek mi czegoś brakowało.
Zafascynowany trzecią rzeszą zobaczyłem ogromne parady, kupiłem u jakichś bialapolska18141488 takie jakby sztandary które niosą janusze na boże ciało, takie z ikonami np. matki boskiej, tylko te moje były ze swastykami.
Urządziłem parade, trzy sztandary a reszta przedszkolaków, przedszkole było praktycznie puste, mama pojechała na miasto po kartofle dla gówniaków, boisko stało więc przedemną otworem.
Wręczyłem mojej straży przybocznej sztandary, nauczyłem moich podwładnych salutować po rzymsku i tak oto przechadzaliśmy się na około boiska z sztandarami, w dwuszerego jako dumny lud rzeszy przedszkolackiej.
Byłem w niebie, krzyczałem po niemiecku ''niech żyje zwycięstwo''! Gówniarze mi wtórowali.
Aczkolwiek każda republika, albo każdy obóz pracy musi kiedyś paść, przyszli Alianci.
Okazało się że Janusz mieszkający niedaleko przedszkola zadzwonił po policje oraz dyrekcję, usłyszał nazistowskie pozdrowienie i to na boisku przedszkola xDD
Kiedy tak salutowałem, nagle pochód stanął, obejrzałem się i zobaczyłem stojących w przejściu do budynku policjantów, dyrektorkę oraz moją mame.
Zrobił sie wielki rumor, policjanci zaczeli mnie bić, dyrektorka wyrywała sztandary ze swastykami Miłoszowi i jego kolegom, nie chcieli oddać, trzeba przyznać że wiedzieli co to wierność ojczyźnie.
Kiedy już mnie wystarczająco zbili, dobiegli do mojego Wafen-SS, wyrwali im sztandary i powiedzieli że propagowanie nazizmu to zbrodnia wobec bratniej armii czerwonej i całego związku radzieckiego, usłyszawszy tą historyczną nieścisłość podniosłem głowę i uświadomiłem policjantów że ZSRR już nie ma, zaraz po tym dostałem z pały w głowę i obudziłem się w szpitalu.
Nie ważne co było dalej, ważne że zmieniłem bieg historii i utworzyłem polskie Wafen-SS

Pasta o kałmuku cz2

 Część druga pasty o kałmuku

... tej żółtej mordy nie pomyliłbyś z nikim innym
-pociąg ruszył
-kałmuk rzucił się przez cały wagon by cię przywitać
-nadepnął przy tym na głowę pewnego współwięźnia
-było mu wszystko jedno bowiem nie żył
-zaczął opowiadać ci swoją historię
-wycofał się razem z niemcami za odrę
-niedopałkiem papierosa rzuconym nieopodal magazynu zrównał z ziemią kawał umocnień
-zanim ktokolwiek zaczął go podejrzewać, porzucił mundur i ruszył na wschód by cię odnaleźć
-głodny zatrzymał się we wsi
-okazało się, że jego dawni koledzy po fachu opiekowali się samotnymi kobietami i ich majątkami po tym jak wszyscy mężczyźni tajemniczo zniknęli
-jego egzotyczna twarz zwróciła na niego uwagę...
-opowieść skośnego przerwał głośny wystrzał artyleryjski niedaleko pociągu
-wyjrzałeś przez szczelinę między deskami
-zobaczyłeś dobrze znane ci miasto powiatowe
-bohaterska armia czerwona kręciła tam film z wyzwolenia miasta
-które miało miejsce pół roku temu...
-kobieta wołająca o pomoc z okna walącej się kamienicy była dość czytelnym znakiem tego, że mieszkańcy nie zostali poinformowani o manewrach
-żołnierze otworzyli drzwi wagonu celem załadowania kolejnych skazańców
-siedzący obok ciebie staruszek o szaleńczym wyrazie twarzy podjął próbę desperackiej ucieczki
-stojący na peronie "sokiści" wybili mu jednak ten pomysł z głowy...
-ołowiem
-pociąg ruszył ponownie i w niezręcznej ciszy osiągaliście czwartą gęstość w wyładowanym po brzegi wagonie
-czekała was długa podróż
-atmosfera nieco się rozluźniła gdy w czelabińsku wyładowano zwłoki
-kałmuk musiał pozbierać sobie larwy na zapas
-długa i męcząca droga dobiegła końca
-jednak miałeś co do tego mieszane uczucia
-wygoniono was z wagonu i ustawiono w kolejce do przesłuchania
-fakt, że odbywało się dopiero na miejscu nie wróżył niczego dobrego
-człowiek którego właśnie wynoszono zdawał się tego nie rozumieć
-jego trud już skończon
-nadeszła twoja kolej
-postanowiłeś nie utrudniać śledztwa
-przyznałeś się zanim przeczytali ci zarzuty
-oficer śledczy zdawał się nie być zadowolony z tego, że chcesz odebrać mu przyjemność z przesłuchania
-dostałeś podwójny wpierdol
-następnie przydzielono cię do pracy w lesie
-podobno latem była całkiem znośna
-rok temu lato na kołymie wypadało we wtorek
-odebrałeś swoją racje chleba i poszedłeś do baraku zregenerować siły
-pryczę jak dawniej dzieliłeś ze skośnym kolegą
-godzina piąta minut trzydzieści kiedy pobudka zagrała
-badawczo włożyłeś rękę pod łóżko celem znalezienia butów
-które ktoś zajebał
-a ty musiałeś w dziurawych onucach po lesie zapierdalać
-praca polegała na załadunku i transporcie drewnianych bali
-po powrocie postanowiłeś rozpocząć śledztwo w sprawie butów
-był akurat czas posiłku, więc zagadałeś do kucharza
-ten bez namysłu odesłał cię do żyda, łagrowego lichwiarza
-żyd lichwiarz, no shit sherlock xD
-w całym obozie nie było rzeczy, która przynajmniej raz nie została u niego zastawiona
-zanim odszedłeś opowiedział ci o swojej ostatniej transakcji z lokalnym biznesmenem
-no wiesz anon ostatnio kupiłem od niego coś nietypowego
-?
-ubezpiczenie czy jakoś tak, to taki zakład o duże pieniądze, że coś mi się stanie, w każdym razie tak to zrozumiałem
-i pamiętaj anon, żeby odzyskać buty musisz dać coś w zamian
-nie miałeś nic na wymianę, więc nawet nie próbowałeś
-mijały tygodnie, a z nimi przyszły mrozy
-zdesperowany zdecydowałeś chwycić się brzytwy
-zgłosić kradzież
-wymknąłeś się z posiłku i udałeś do kanciapy klawiszy
-gdy miałeś już chwycić za klamkę ktoś wymierzył ci potężną lepę w potylicę
-upadłeś twarzą do ziemi
-jak zaczynasz od kablowania, to wiesz gdzie skończysz?
-leżałeś w bezruchu
-dostałeś jebanego flashbacka z przeszłości
-ta lepa...
-...to może być tylko...
-...nie to niemożliwe
-odwróciłeś się i spojrzałeś w oczy brodatego mężczyzny w średnim wieku
-anon?
-tata?
-podniósł cię i zaprowadził do swojego baraku
-był małomówny jak zwykle
-dał ci swoje buty i powiedział, że musi już iść
-zanim odszedł wręczył ci zniszczoną książkę
-strona tytułowa była wytarta
-książka zdawała się być czymś w rodzaju tutorialu dla skazańców
-czytałeś w wolnych chwilach
-po kilku dołujących rozdziałach natrafiłeś na bardzo ciekawy akapit
-uświadomił ci, że w obozie też można prowadzić interesy
-zauważyłeś jak w rogu baraku twój znajomy z pracy w lesie wymienia flaszkę samogonu za złotą obrączkę
-say no more
-gdy następnego dnia jechaliście saniami do roboty postanowiłeś zagadać
-no wiesz kumie słyszałem, że jesteś człowiek interesu
-spojrzał na ciebie z byka i złapał za szyję
-komu donosisz, kumie?
-n-n-n-nikomu, m-m-m-mam małe doświadczenie w tym biznesie, m-m-mogę pomóc
-zwolnił uścisk
-nie ufam ci, więc zaczniesz od nadstawiania karku, jak cię złapią to...
-przejdź do sedna
-na miejscu będzie czekać wydrążona kłoda ze znakiem
-jakim?
-nie odpowiedział, zsuną się z sań i sturlał ze skarpy w wielką zaspę
-nikt nawet nie drgnął
-poczułeś się odpowiedzialny by dokończyć jego dzieło xD
-odnalazłeś kłodę z wyrytą gwiazdą
-gdy pilnujący cię strażnik był zajęty podpisywaniem się moczem na śniegu wydobyłeś flaszki i schowałeś pod kufajką
-po robocie przemknąłeś się do baraku i schowałeś trunki pod pościelą
-teraz trzeba było je spieniężyć
-kałmuk został twoim pośrednikiem w zdobywaniu klientów
-latarnia jego intelektu nie świeciła zbyt jasno, wiec nie budził podejrzeń
-udało ci się spieniężyć pierwszą partię
-pojawił się pewien problem
-jak zdobyć kolejną?
-tym razem musiałeś się wybrać do żyda
-pracował jako kwatermistrz w magazynie
-nie zastanawiając się długo wyruszyłeś w delegacje
-kiedy przekroczyłeś próg powitał cię znajomy głos
-czego chcesz robaku, odzyskać buty?
-z cienia wyłonił się znajomy stary rebe z nieco krótszymi jednak pejsami
-sytuacja zrobiła się już zajebiście dziwna
-czyżby szekle zza obrazu jego matki złączyły jakoś wasze losy?
-łączysz wątki
-nazbyt przyjazne powitanie sugerowało, że nie wiedział o zajściach na waszym zadupiu
-czyżby ruscy wywieźli go przed przybyciem niemców?
-sprowadzają mnie interesy
-zanim do nich przejdziemy musisz odpowiedzieć mi na jedno zajebiście ważne pytanie, co działo się pod moją nieobecność?
-przełknąłeś ciężko ślinę i zacząłeś palić głupa opowiadając o tym jak z narażeniem życia opiekowałeś się jego córką podczas okupacji
-rebe przestał bawić się pejsami i zamyślił się
-w takim razie myślę, że możemy się jakoś dogadać
-po chwili targowania podjęliście decyzje o współpracy
-lichwiarz zajmował się zamówieniami, a ty razem z kałmukiem odbiorem i dystrybucją
-z czasem miałeś tyle pieniędzy żeby opłacać pracowników i samemu nie nadstawiać karku
-po dwóch miesiącach dostałeś przydział do kuchni
-pracujesz z poznanym wcześniej kucharzem
-niewiele mówi o sobie ale raczej nie podejrzewasz go o zdrowy rozsądek
-wiesz tylko, że jest studentem w władywostoku
-wasza współpraca nie trwa długo
-by wypłacić pieniądze z polisy u rebe wylał na siebie wrzątek
-zmarł dwa dni później
-podpisując cyrograf z diabłem można wygrać, z żydem już nie xD
-zostajesz nowym szefem kuchni
-możesz wybrać sobie pomocnika
-postanawiasz odwdzięczyć się staremu i oszczędzić mu pracy na mrozie
-on postanawia pomóc ci w prowadzeniu biznesu
-okazało się, że tajniki destylacji nie są mu obce
-jego samogon okazuje się tak dobry, że przestajecie importować z zewnątrz
-wkrótce rebe rozpoczyna eksport poza gułag
-dniami ojciec pomaga ci w gotowaniu, a ty nocami pomagasz mu przy rozlewaniu cennego trunku
-nadrabiacie stracone lata
-pewnej nocy jednak zostajecie nakryci przez klawisza
-odruchowo wręczasz mu butelkę
-od teraz pracujecie legalnie płacąc strażnikom płynną daninę
-wiosną przybywa kolejny transport skazańców
-w progu baraku staje bosy mężczyzna w podartej koszuli
-obraz nędzy i rozpaczy
-to nikt inny jak bardzo dobrze znany ci ruski gieroj
-podobno znaleziono przy nim butelkę coca-coli i oskarżono o antysowiecką agitacje
-jako były enkawudzista ma ciężkie życie w obozie
-gdy głód staje się nie do zniesienia pozbywa się resztek godności i prosi cię o pomoc
-zatrudniasz go w dystrybucji
-zostaje pachołkiem kałmuka
-dwa miesiące później wraz z kolejnym transportem więźniów przybywają niepokojące wieści
-wszyscy mówią o czystkach, które mają się niedługo odbyć
-mają dotknąć obcokrajowców i więźniów politycznych
-postanawiacie działać
-po zmroku organizujecie naradę
-spotykacie się całą piątką w magazynie
-obmyślacie plan ucieczki
-największym problemem są strażnicy
-osuszając kolejne butelki wymieniacie się pomysłami
-kiedy skośny przyjaciel otworzył kolejną flaszkę rozweselacza i już przykładał ją do ust...
-...ku zdziwieniu innych stary rzucił się na niego i wydarł mu ją
-po czym spojrzał na zgromadzonych i ciężko dysząc odpowiedział:
-to metanol
-po chwili doznaliście olśnienia
-w przyszły piątek miała nastąpić zmiana załogi w obozie i z tej okazji strażnicy organizowali imprezę pożegnalną
-wasze zadanie polegało na dostarczeniu odpowiedniej ilości samogonu
-nadszedł dzień ucieczki
-dostarczyłeś klawiszom odpowiednią ilość metanolu
-w służbowym baraku zebrali się niemal wszyscy strażnicy
-sroga inba zaczęła się w najlepsze
my nie drogniem w baju
za stalicu swaju
nam radnaja maskwa daraga
unisztożym wraga
-z czasem śpiewy przycichły
-po dwóch godzinach nie było słychać już nic
-teraz czas na was
-rebe zorganizował transport za zgromadzone przez was pieniądze, a reszta ekipy zdobyła prowiant i narzędzia potrzebne do sforsowania ogrodzenia
-przed wami był kilkudniowy marsz na wschód do portowego miasta magadan
-w porcie miał czekać na was kuter
-zanim do niego dotarliście spotkaliście siedzącego na brzegu oceanu chłopaka pijącego piwo
-gdy was zauważył wyjął z plecaka pokaźnych rozmiarów kamerę, włączył i zagadał
-miał na głowie charakterystyczną kanciatą czapkę zdradzającą jego pochodzenie
-priwiet ja student z polszy, dziełam reportaż o rasiji
-skierował kamerę na żółtą mordę waszego towarzysza i zaczął mówić coś do kamery
-spotkałem jakuta, który przyjechał do magadanu ze swoimi kolegami
-kałmuk bardzo się obraził za nazwanie go jakutem
-dziwny podróżnik odprowadził was do portu zadając jakieś dziwne pytania
-pacany ja awtostopem prez rasiju a patom do ameriku, można z wami dalasza na wastok?
-nie zdradzając swojej polskości wsiadłeś na kuter i odpowiedziałeś, że wy tylko na ryby i że stąd nie pływają statki do ameryki
-on zrezygnowany stwierdził, że czas wracać do polski
-odbiliście od brzegu i wyruszyliście w dalszą drogę
-gdy reszta poszła spać rebe wziął cię na stronę
-wyciągnął pistolet i wycelował ci w serce
-myślisz, że nie wiem co zrobiłeś?
-pociągną za spust
-rozległ się huk
-o dziwo żyjesz
-stary zasłonił cię swoim ciałem i upadł na ciebie
-zanim rebe wystrzelił kolejny raz rzucił się na niego twój skośnooki przyjaciel
-wywiązała się walka
-an-n-n-non, żałuje, że ci niczego nie przekazałem, pozwól więc, że...
-splunął krwią na ziemię
-ughhh... zacier jabłkowo-ziemniaczany w proporcjach ...ughhh... 2:1
-osunął się i wypadł za burtę
-kałmuk chwile jeszcze walczył z rebe po czym pociągnął go za pejsy i wbił nuż w brzuch
-upadł na pokład
-owinęliście go siecią ze sporymi metalowymi obciążnikami i rzuciliście na pożarcie rurkowcom
-z kajuty wyszedł gieroj obudzony całym zajściem
-wymierzyłeś mu potężnego luja i stracił przytomność
-wynieśliście go na brzeg najbliższej wysepki i zostawiliście jedynie flaszkę samogonu oraz pistolet rebe z jedną kulą
-otarłeś łzy i wróciliście na pokład
-odpłynęliście ku wschodzącemu słońcu